
Przed nami weekend pełen sportowych wrażeń, ale to właśnie niedziela, 3 sierpnia, zapowiada się jako prawdziwe święto kibiców w Trójmieście. Tego dnia rozegrane zostaną aż trzy mecze, które mogą śmiało uchodzić za hity przez duże „H”. Emocje, napięcie, walka o punkty i prestiż – wszystko to sprawia, że fani lokalnych drużyn z niecierpliwością odliczają godziny do pierwszych gwizdków. Przedstawiamy szczegółową zapowiedź tego, co wydarzy się z udziałem naszych drużyn.
Początek sezonu w wykonaniu Lechii Gdańsk trudno uznać za udany. Po dwóch kolejkach zespół Johna Carvera wciąż pozostaje bez punktów, a sytuacji nie poprawia fakt, że biało-zieloni rozpoczęli rozgrywki z pięcioma ujemnymi punktami na koncie – to kara za wcześniejsze zaległości organizacyjno-finansowe.
Ostatni mecz z Lechem Poznań pozostawił po sobie mieszane uczucia. Z jednej strony Lechia postawiła twarde warunki mistrzowi Polski, strzeliła trzy bramki i w pierwszej połowie była drużyną zdecydowanie lepszą. Z drugiej, prowadząc 2:0 na własnym stadionie, nie można pozwolić sobie na stratę czterech goli w drugiej połowie w zaledwie 20 minut. Takie rzeczy w Ekstraklasie się zdarzają, ale nie mogą się powtarzać. Spotkanie z Kolejorzem przeszło już do historii, a teraz czas spojrzeć przed siebie.
Przed Lechią (na papierze) jeszcze trudniejsze wyzwanie. W niedzielę o godzinie 14:45 gdańszczanie zmierzą się na wyjeździe z liderem Ekstraklasy, Cracovią. „Pasy” rozpoczęły sezon znakomicie z kompletem punktów i efektownym zwycięstwem 4:1 nad Lechem w Poznaniu. W barwach krakowskiego zespołu występuje Dominik Piła, który w ostatnich trzech latach był zawodnikiem Lechii, a miniony sezon był zdecydowanie najlepszym w jego dotychczasowej karierze.
Choć zapowiada się bardzo trudne starcie, warto pamiętać, że w Ekstraklasie nic nie jest przesądzone. W końcówce ubiegłego sezonu Lechia pokazała, że potrafi zaskoczyć: wygrała z Cracovią 2:0 na wyjeździe, a zwycięstwo to miało kluczowe znaczenie w kontekście walki o utrzymanie.
Podobnie jak wtedy, tak i teraz biało-zieloni będą mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców. Fani Lechii organizują wyjazd pociągiem specjalnym do Krakowa, by wspierać drużynę z trybun stadionu przy Kałuży. W myśl hasła „Cała Lechia zawsze razem”, gdańska ekipa nie będzie osamotniona.
Czy uda się zdobyć pierwsze ligowe punkty w tym sezonie? Czas pokaże, ale jedno jest pewne. Margines błędu topnieje, a każdy punkt ma teraz podwójną wartość.
Niedzielne emocje w Trójmieście nie ograniczają się wyłącznie do piłkarskich boisk. O godzinie 15:00 na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego w Gdańsku dojdzie do jednego z najważniejszych meczów sezonu w Krajowej Lidze Żużlowej. Lider tabeli, Wybrzeże Gdańsk, podejmie wicelidera – Start Gniezno. To starcie dwóch głównych kandydatów do awansu na zaplecze PGE Ekstraligi.
Po ostatnim weekendzie sytuacja w tabeli uległa zmianie na korzyść zespołu z Trójmiasta. Gdańszczanie wygrali zaległe spotkanie z Kolejarzem Opole, natomiast Start Gniezno przegrał wyjazdowy mecz w Pile. Tym samym Wybrzeże zostało samodzielnym liderem trzeciego poziomu rozgrywkowego i z jeszcze większą motywacją przystąpi do niedzielnego pojedynku.
Dla obu drużyn będzie to przedostatni mecz sezonu zasadniczego. Później pozostanie już tylko jedna kolejka przed rozpoczęciem fazy play-off, do której awansują cztery najlepsze zespoły KLŻ. Zarówno Wybrzeże, jak i Start mają już zapewniony udział w decydującej części sezonu, ale wciąż nie wiadomo, z której pozycji rozpoczną rywalizację. A ta ma kluczowe znaczenie, gdyż awans do 1. ligi wywalczy tylko jedna drużyna, więc każdy punkt może zaważyć o przyszłości.
Spotkanie w Gdańsku zapowiada się jako prawdziwy żużlowy szlagier. Obie ekipy są typowane jako faworyci do końcowego triumfu, a dodatkowym smaczkiem jest fakt, że Start to jak dotąd jedyna drużyna, która pokonała Wybrzeże w tym sezonie. Rewanż w Gdańsku będzie więc nie tylko walką o punkty, ale też o wyrównanie rachunków z pierwszej rundy.
Wszystko wskazuje na to, że czeka nas emocjonujące widowisko. Oby tylko pogoda, która ostatnio nie rozpieszcza kibiców sportów motorowych, nie pokrzyżowała planów organizatorom i zawodnikom. Podopieczni trenera Lecha Kędziory liczą na gorący doping z trybun, a kibice na zwycięstwo, które umocni Wybrzeże na pozycji lidera.
Sportowe emocje dla Trójmiasta zakończą się w niedzielę późnym wieczorem, ale ostatni akcent weekendu rozegra się w Warszawie. O godzinie 20:15 beniaminek Ekstraklasy, Arka Gdynia, zmierzy się na wyjeździe z Legią. Dla żółto-niebieskich będzie to kolejne wymagające wyzwanie na starcie sezonu, ale też szansa na pierwsze zwycięstwo po powrocie do elity.
W ostatniej kolejce Arka zdobyła swój premierowy punkt, remisując 1:1 z Radomiakiem. W grze podopiecznych Dawida Szwargi widać było wyraźną poprawę w porównaniu do inauguracyjnego starcia w Lublinie. Coraz pewniej funkcjonuje linia pomocy, a stałe fragmenty gry stanowią tradycyjnie solidny atut zespołu z Gdyni. Teraz jednak poprzeczka wędruje znacznie wyżej.
Legia Warszawa to nie tylko ligowy potentat, ale także reprezentant Polski w europejskich pucharach. W czwartek stołeczny klub rozegrał rewanżowy mecz II rundy eliminacji Ligi Europy z Banikiem Ostrawa – wygrany, ale kosztował on legionistów sporo zdrowia. Krótka przerwa między spotkaniami może mieć wpływ na dyspozycję legionistów, co Arka z pewnością będzie chciała wykorzystać.
Warto przypomnieć, że początki sezonu w Warszawie bywają dla Arki… zaskakująco udane. W szóstej kolejce rozgrywek 2016/17, również jako beniaminek, gdynianie pokonali Legię 3:1. W kolejnych latach sięgali po Superpuchar Polski właśnie na stadionie przy Łazienkowskiej, dwukrotnie triumfując nad stołecznym zespołem – w 2017 i 2018 roku.
Z takim bagażem pozytywnych wspomnień Arka jedzie do stolicy po coś więcej niż tylko powalczyć. Kibice żółto-niebieskich pojadą do Warszawy w dwóch specjalnych pociągach i liczą, że będą świadkami pierwszego zwycięstwa po powrocie do Ekstraklasy, i to na jednym z najbardziej wymagającym terenie w kraju.
Dodatkowego smaczku niedzielnemu widowisku dodaje powrót kibiców Legii na słynną „Żyletę”. Protest fanów, ogłoszony na starcie sezonu, został szybko zawieszony, co gwarantuje głośną i gorącą atmosferę na trybunach. Na boisku – jak to zwykle bywa w starciach Arki z Legią – emocji na pewno nie zabraknie.
Fot. Tomasz Duc/Grzegorz Radtke/Tomasz Rosochacki