
Dziś sportowe Trójmiasto nie ma powodów do radości, bo wyniki nie poszły po naszej myśli. Choć kibicowskie serca są ciężkie, nie wolno tracić ducha. W końcu zawsze warto „look on the bright side of life„.

Gedania Gdańsk pożegnała się z III ligą w wyjątkowo przykry sposób, przegrywając aż 1:5 z rezerwami Lecha Poznań. Choć drużyna przez długi czas walczyła i na tablicy wyników był remis, ostatnie 13 minut okazało się dla gdańszczan dramatyczne. Cztery stracone bramki, bolesne lanie od „Kolejorza” powoduje, że spadek został przypieczętowany.
Ten wynik ma jednak szersze konsekwencje. Z III ligi spadają aż dwie drużyny z Pomorza. Wcześniej degradację przypieczętował Gryf Słupsk, co powoduje, że z IV ligi również musi spaść dodatkowy zespół. Niestety padło na czternasty w tabeli Bałtyk Gdynia, klub z piękną historią, który mimo prowadzenia 2:0 z KP Starogard, tylko zremisował i pożegnał się z ligowym bytem. To jeden z tych dni, kiedy kibice trójmiejskiej piłki czują więcej goryczy niż nadziei, ale nawet z takich sezonów można wyciągnąć wnioski. Oby z myślą o przyszłości i odbudowie.
Trefl Sopot pożegnał się z marzeniami o finale, przegrywając 72:79 z PGE Startem Lublin w piątym, decydującym meczu półfinału Orlen Basket Ligi. Mimo absencji lidera rywali, Tevina Browna, lublinianie pokazali konsekwencję i zespołową siłę, którą zdołali przełożyć na awans. Sopocianie odpowiedzieli ogromnym zaangażowaniem. Jakub Schenk zagrał fantastycznie, zdobywając 28 punktów, jednak przy braku punktów Nicka Johnsona czy Aarona Besta nie udało się przechylić szali na swoją stronę.
Na trybunach panowała wyjątkowa atmosfera. Mecz w ERGO Arenie śledziło ponad 4000 widzów, którzy od początku do końca gorąco wspierali swój zespół. To był bez wątpienia najważniejszy mecz sezonu w Sopocie, pełen emocji i dramaturgii. Dla Trefla sezon się jeszcze nie kończy, bo przed Żółto-Czarnymi walka o brązowy medal z Anwilem Włocławek. Pierwsze spotkanie już we wtorek o 17:30 w ERGO Arenie, rewanż w piątek o 20:30 we Włocławku. Warto wspierać drużynę w tej ostatniej prostej! Gra toczy się o brązowy medal, miejsce na podium i godne zakończenie mimo wszystko udanych rozgrywek.
W sobotnie popołudnie w Sopocie rozegrano mecz, który śmiało można nazwać wielkim świętem trójmiejskiego rugby. Energa Ogniwo Sopot pokonało RC Arkę Gdynia 40:31 i sięgnęło po brązowy medal Ekstraligi. Było wszystko, czego można oczekiwać od spotkania o stawkę – świetna gra, zażarta walka do ostatnich minut i pełne trybuny mimo niesprzyjającej pogody. Na stadionie im. Edwarda Hodury zasiadło ponad 1000 kibiców, którzy stworzyli fantastyczną atmosferę. Deszcz nie był żadną przeszkodą, bo emocje grzały trybuny od pierwszej minuty. Arka, choć przystępowała do meczu jako teoretyczny outsider, zaprezentowała się bardzo dobrze, jak ekipa ambitna, odważna, walcząca do końca. Gdynianie mogą być dumni, bo pokazali, że są na dobrej drodze do powrotu do ligowej czołówki.
Ostatecznie jednak to doświadczenie i jakość Ogniwa przeważyły, sopocianie po raz kolejny pokazali, że wiedzą, jak gra się o medale. Dla klubu to nie tylko sportowy sukces, ale i symbol utrzymania wysokiego poziomu mimo trudności w sezonie. To spotkanie było kapitalną promocją rugby w Trójmieście. Pokazało, że ta dyscyplina ma tu swoją publiczność, klimat i emocje, których nie powstydziłby się żaden sport zespołowy. Oby takie widowiska stawały się codziennością. Bo rugby nad morzem ma się naprawdę dobrze!
Fot. Wojciech Szymański/FB Energa Ogniwo Sopot/Krzysztof Polaczyk