
Przed południem w terminalu znaleziono dwie walizki. Zgłoszenie do Straży Granicznej wpłynęło o 11:15. Natychmiast podjęto decyzję o ewakuacji pasażerów z ogólnodostępnej hali. Przerwano odprawę biletowo-bagażową. Niektóre samoloty były opóźnione. Po kilkudziesięciu minutach akcja została zakończona. Niestety, dłużej trwało odblokowanie korka, który sięgał wielu kilometrów. Powodem było zablokowanie przez Straż Graniczną ronda tuż przy porcie lotniczym.
Skąd biorą się takie porzucone walizki? Z niefrasobliwości, roztargnienia, powierzania ich dzieciom do pilnowania.
– Zdarza się, że pasażerowie nie wiedzą, iż nie mają wykupionego bagażu i po prostu zostawiają walizki – mówi Agnieszka Michajłow, rzeczniczka prasowa Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy. – Dobrze by było, gdyby poinformowali o tym kogoś z ochrony, ale niestety nie zawsze to robią. A na lotnisku porzucony bagaż, pudełko czy siatka są traktowane jako potencjalne zagrożenie.
Taka procedura ewakuacyjna to dla pasażerów duży problem – może się zdarzyć, że nie zdążą na samolot.
– Wtedy trzeba składać reklamację bezpośrednio do linii lotniczych, bo to z nimi zawiera się umowę i to one za to odpowiadają – radzi rzeczniczka. – Niestety wiem, że odzyskanie pieniędzy za utracony w takiej sytuacji lot nie jest proste.
Często samoloty – jeśli mogą – czekają na pasażerów. Ile osób tym razem dotknęła ta sytuacja?
– Nie prowadzimy takich statystyk, nie wiemy, na kogo samolot poczekał, a na kogo nie. Dla nas, jako lotniska, najważniejsza jest sama akcja, czyli maksymalne bezpieczeństwo naszych pasażerów – dodaje Agnieszka Michajłow.
W czasie, gdy pisałam ten artykuł, akcja właśnie się kończyła. Pirotechnicy zbierali sprzęt, a odnalezione walizki nie trafiły jeszcze do biura Straży Granicznej – nie uzyskałam więc informacji, czy uda się ustalić, do kogo należały.
Grażyna Bojarska-Dreher / zdjęcie: Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl