
W Gdyni narasta konflikt o przyszłość ostatniego tak dużego, dzikiego terenu zielonego na Oksywiu. Mieszkańcy, radni dzielnicy i aktywiści, zjednoczeni pod szyldem akcji „Nasze Oksywie”, zebrali blisko 6 tysięcy podpisów pod petycją o ocalenie cennego przyrodniczo lasu. W odpowiedzi miasto deklaruje ochronę starodrzewu, jednak zdaniem strony społecznej jest to komunikacyjny wybieg, który ma uśpić czujność gdynian. W tle tej walki są plany budowy kilkunastu bloków komunalnych na około 1000 mieszkań, oraz pytania o zrównoważony rozwój dzielnicy.
Spór dotyczy terenu leśnego w rejonie ulic Śmidowicza, Nasypowej i Zielonej, który dla wielu mieszkańców Oksywia jest jedyną oazą spokoju, miejscem spacerów i naturalnym siedliskiem saren. To właśnie ten obszar miasto, będące jego wieczystym użytkownikiem, przeznaczyło w studium pod zabudowę mieszkaniową(zaznaczone kolorem czerwonym) Pod zabudowe brane są pod uwagę również tereny prywatne ( zaznaczone na niebiesko) które w oficjalnych komunikatach miasta nie są brane pod uwagę.
Na terenie planowanym pod wycinkę rosną dęby, klony, brzozy i stare drzewa owocowe, a podszyt tworzą głównie krzewy leszczyny, tworząc cenny i bioróżnorodny ekosystem.
Głos mieszkańców: „To nasza jedyna ostoja”
– Nie możemy pozwolić, żeby ten ostatni fragment nam tutaj zabrano – mówi Katarzyna Mironiuk, mieszkanka Oksywia, której zależy na losach tego lasu. – Mieszkam bezpośrednio przy terenach stoczniowych i wiem, co to znaczy hałas. Ten las to jedyna taka przestrzeń cicha, spokojna, gdzie z daleka od ulicy można pójść z dziećmi na rower. Jesteśmy na etapie planowania rodziny i chciałabym mieć gdzie pójść z wózkiem.
Wtóruje jej Mateusz Kolera, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Oksywie: – Ten teren cały czas żyje. Codziennie widujemy tu ludzi na rowerach, z psami. Potrzebujemy go. Jest trochę zaniedbany, bo naturalny, i nie chcemy tego zmieniać. Chcemy go tylko lekko uporządkować i zachować dla nas, dla naszych dzieci i dla dzikich zwierząt, które mają tu swoje siedlisko.
Aktywiści podkreślają, że nie są przeciwnikami rozwoju dzielnicy ani budownictwa komunalnego. Wskazują jednak, że problemem jest lokalizacja i skala planowanej inwestycji.
– Narracja, że jesteśmy przeciwko mieszkaniom komunalnym, jest nieprawdziwa – tłumaczy Mateusz. – Jako Rada Dzielnicy wskazaliśmy alternatywne lokalizacje na takie budynki, na działkach, które obecnie są zaniedbane, a kiedyś istniała na nich zabudowa, na przykład przy ulicy Dickmana czy Bosmańskiej. Niestety, nikt z miasta nigdy się do tych propozycji nie odniósł.
Mieszkańcy obawiają się nie tylko utraty zieleni, ale również paraliżu komunikacyjnego i dalszego pogorszenia jakości życia. Już teraz Oksywie, z jedną główną drogą wyjazdową, korkuje się w godzinach szczytu. Budowa nawet ośmiu, a w pesymistycznym wariancie czternastu bloków, to tysiące nowych mieszkańców i samochodów.
– Szkoła podstawowa już teraz jest przepełniona i działa na dwie zmiany. Brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach. Budowa kolejnych osiedli bez zapewnienia odpowiedniej infrastruktury to prosta droga do katastrofy – argumentują aktywiści.
Głos mieszkańców wsparli również eksperci. W oficjalnym piśmie do Prezydent Gdyni, Instytut Ochrony Krajobrazu Pomorza zaapelował o uszanowanie woli mieszkańców i ponowne rozpatrzenie planów zabudowy. Prezes Instytutu, dr hab. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk, prof. UG, podkreśliła, że las pełni kluczowe funkcje: jest naturalnym ekranem chroniącym przed hałasem z portu, pełni rolę naturalnej retencji zapobiegającej podtopieniom, a także stanowi ostoję dla wielu gatunków zwierząt. Instytut zaznaczył, że teren ten ma fundamentalne znaczenie dla jakości życia i tożsamości Pomorza, a jego zabudowa byłaby niepowetowaną stratą.
Miasto „chroni starodrzew”, aktywiści mówią o manipulacji
Tuż przed planowanym spotkaniem ze stroną społeczną, prezydent Gdyni Aleksandra Kosiorek oraz wiceprezydent Maciej Zielonka opublikowali w mediach społecznościowych informację pod tytułem „Chronimy starodrzew na Oksywiu”. W komunikacie zapewniono, że miasto wsłuchało się w głos mieszkańców i najcenniejsze przyrodniczo fragmenty lasu zostaną wyłączone z wycinki.
Jednak zarówno Rada Dzielnicy Oksywie, jak i mieszkańcy, uznali ten ruch za „skandaliczną manipulację”.
– To nieładne zagranie. Mieszkańcy, nie czytając szczegółów, uznali, że nasza petycja odniosła sukces i sprawa jest wygrana. Ludzie na ulicy gratulowali mi, że się udało – relacjonuje Mateusz.
Jak wskazuje Rada Dzielnicy w swoim sprostowaniu, opublikowane przez miasto mapy są niespójne. Na jednej grafice zaznaczono obszar rzekomo chroniony, a na drugiej, w tym samym miejscu, wrysowano budynek. Co więcej, zdaniem strony społecznej, „uratowane” fragmenty to niewielka część tego, co było planowane do wycięcia, a cała reszta terenu, w tym cenny ekosystem, nadal jest zagrożona.
– To jest wizja, którą ma miasto: las, chodnik, ulica i bloki. Chcą, żebyśmy wypoczywali przy dwupasmówce – komentuje Kasia, pokazując wizualizacje z miejskich dokumentów.
Co dalej?
Strona społeczna czeka na zaplanowane na środę spotkanie z władzami miasta. Aktywiści domagają się, aby dalsze procedowanie planu miejscowego zostało wstrzymane przynajmniej do września, by uniknąć kluczowych decyzji w sezonie urlopowym. Historia prób dialogu jest długa. Jak informują mieszkańcy, odbyło się już spotkanie z radnymi: Trojanowicz, Szemiot, Strzałkowską, Piesiewicz, Wójcik, Kramin, Dzierżyńskim oraz Maciejem Zielonką, które jednak nie przyniosło żadnych rezultatów. Dodatkowe, indywidualne spotkania i spacery po spornym terenie odbyły się także z radnym Jakubem Ubychem i przewodniczącą komisji planowania przestrzennego, radną Małgorzatą Wójcik.
– Skąd ten ślepy upór? – pyta retorycznie Kasia. – Rada Dzielnicy pokazała świetny kompromis, który jest akceptowalny dla mieszkańców i daje miastu to, czego chce – tereny pod budownictwo komunalne. To sytuacja win-win. Dlaczego miasto odrzuca to rozwiązanie?
Mieszkańcy Oksywia udowodnili, że potrafią się zjednoczyć. Zebrali imponującą liczbę podpisów i pokazali, że los ich dzielnicy nie jest im obojętny. Czy ich głos zostanie potraktowany poważnie? A może, jak w przypadku Polanki Redłowskiej, presja społeczna znów okaże się skuteczna? Czas pokaże.
Komentarz Wiceprezydenta Miasta Gdyni, Macieja Zielonki:
Czemu ogrodnik miasta na którego powołuje się Prezydent Zielonka nie odpisał Radzie Dzielnicy od czasu wizji lokalnej, która miała miejsce 6 maja 2025?
Do Urzędu Miasta Gdyni nie wpłynęło pismo od Rady Dzielnicy w tej sprawie.
Rada Dzielnicy Oksywie wskazała alternatywne lokalizacje dla budownictwa komunalnego, m.in. przy ulicy Dickmana czy Bosmańskiej, które nie wymagałyby wycinki lasu. Dlaczego miasto nie podjęło dialogu w sprawie tych propozycji?
Miasto nie wyklucza realizacji budownictwa miejskiego (komunalnego lub społecznego) w rejonie ulicy Dickmana, natomiast obszar ten znajduje się poza granicami procedowanego planu.
Granice omawianego projektu planu zostały wyznaczone w uchwale nr III/19/18 RADY MIASTA GDYNI z dnia 5 grudnia 2018 r. Miastu – tak jak większości samorządów w Polsce – zależy na tym, żeby jak największy obszar Gdyni był objęty planami miejscowymi. Zasadnym jest, aby polityka przestrzenna miasta opierała się o ustalenia zrównoważonych planów miejscowych, a nie była np. wynikiem wydawanych decyzji o warunkach zabudowy, na które miasto ma ograniczony wpływ.
W komunikacie „Chronimy starodrzew na Oksywiu” przedstawili Państwo grafiki, które strona społeczna uznaje za niespójne i wprowadzające w błąd. Czy może Pan jednoznacznie wskazać, ile hektarów lasu planuje się wyciąć, a ile faktycznie ocalić, i dlaczego ten komunikat pojawił się tuż przed spotkaniem z mieszkańcami, wywołując wrażenie, że sprawa jest już rozwiązana na ich korzyść?
Aktualny projekt planu nie zakłada wycinki lasu. Dopuszczone będzie jedynie usunięcie pojedynczych drzew. Uwagi mieszkańców zostały uwzględnione w bardzo dużym zakresie, a projekt poprzednich władz miasta z lutego 2024 roku został znacznie zmieniony. Po rozpatrzeniu uwag mieszkańców Oksywia (Zarządzenie Pani Prezydent z 14.07.2025 roku) zachowane zostanie ok. 2 ha gruntów, na których znajduje się cenny drzewostan.
Należy podkreślić, że w komunikacie z 15.07.2025 roku wskazaliśmy obszar, który jest własnością Skarbu Państwa, a gmina jest użytkownikiem wieczystym gruntów. Teren (niebieska obwódka), na który mieszkańcy zwrócili uwagę, jest w użytkowaniu prywatnego podmiotu. Kierunek przeznaczenia tego terenu został wyznaczony już kilka lat temu w Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. Zmieniając przeznaczenie terenu trzeba mieć na uwadze potencjalne roszczenia odszkodowawcze właścicieli prywatnych gruntów.
Mieszkańcy alarmują, że Oksywie jest już na skraju wydolności infrastrukturalnej – brakuje miejsc w żłobkach i przedszkolach, szkoła podstawowa działa na dwie zmiany, a ulice korkują się w godzinach szczytu. W jaki sposób miasto zamierza rozwiązać te istniejące problemy przed ewentualnym sprowadzeniem do dzielnicy nowych mieszkańców?
Naszym priorytetem jest poprawa skomunikowania północnych dzielnic Gdyni z centrum miasta.
Niebawem powinna rozpocząć się budowa Drogi Czerwonej, która realizowana będzie ze środków centralnych. Wyremontowana zostanie również Estakada Kwiatkowskiego, w tym przypadku ponownie – środki finansowe pochodzić będą z funduszy centralnych. Niedawno ogłoszono również plan dla północy Gdyni, który zakłada przebudowę kluczowych dróg w tym rejonie oraz działania rewitalizacyjne w dzielnicy, na które zarezerwowanych jest ponad 35,5 milionów złotych.
Plan zwiększa też szansę na budowę na tym terenie żłobka i przedszkola na Oksywiu. Natomiast ostateczne decyzje zapadną po uchwaleniu planu.
Jaka jest oficjalna liczba mieszkań, które mogą zostać wybudowane na terenach oznaczonych na niebiesko oraz na czerwono? Ile to będzie bloków? Ile z tych mieszkań ma być komunalna?
Plan miejscowy nie przesądza o dokładnej liczbie mieszkań. Takie dane będzie można podać na etapie projektu budowlanego. Wstępnie szacujemy, że na terenie miejskim mogłoby powstać ok. 250 mieszkań.
Strona społeczna, poparta blisko 6 tysiącami podpisów, czuje się ignorowana, a próby dialogu, m.in. podczas spotkań z radnymi, nie przyniosły rezultatów. Co musi się wydarzyć, aby głos tak dużej grupy mieszkańców został potraktowany poważnie i aby miasto podjęło realne, a nie pozorne, negocjacje w sprawie przyszłości tego terenu?
Zmiany, które wprowadziliśmy do projektu planu, m.in. wspomniana wcześniej ochrona 2 ha cennego starodrzewu zostały wprowadzone właśnie na wniosek mieszkańców. Trzeba jednak pamiętać, że planowanie przestrzenne jest procesem długofalowym, a przygotowany projekt planu jest tak naprawdę pokłosiem decyzji podjętych kilka lat wcześniej. Decyzja o przeznaczeniu tych terenów pod zabudowę mieszkaniową została podjęta w sierpniu 2019 roku, kiedy Rada Miasta przyjęła Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego. Dla części nieruchomości już wydano decyzje o warunkach zabudowy, które należy uwzględnić w planie miejscowym. Jeszcze raz trzeba podkreślić, że zmiana przeznaczenia terenu może wywołać skutki prawno-ekonomiczne związane np. z wypłatą odszkodowań dla prywatnych właścicieli gruntów. Z tego powodu radykalne zmiany nie są zasadne. Śmiem też wątpić w dobre intencje niektórych działaczy związanych z ekipą, która wcześniej rządziła miastem. Przypomnę, że w lutym 2024 r., czyli jeszcze za czasów prezydentury Wojciecha Szczurka powstał projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Oksywia. Ten właśnie ten projekt jest obecnie przedmiotem krytyki ludzi, którzy wcześniej go popierali. Jak widać punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Mimo wszystko mam nadzieję, że mieszkańcy Oksywia przekonają się do proponowanych przez nas rozwiązań, które korzystnie wpłyną na rozwój tej dzielnicy.
Anna Gawińska