
Fot. Natalia Kawalerowicz, gdynia.pl
Na sali obrad w Urzędzie Miasta w Gdyni prezydent Aleksandra Kosiorek zebrała przy jednym stole ludzi, od których w krytycznym momencie zależeć będzie życie tysięcy mieszkańców – przedstawicieli służb mundurowych, medycznych, sanitarnych i miejskich instytucji. Powód? Tworzenie planu ewakuacji Gdyni jako części Pomorskiego Planu Ewakuacji i Ochrony Ludności.
– Musimy być gotowi na każdy scenariusz, także taki, w którym zagrożona jest cała społeczność naszego miasta – podkreślił Robert Ronduda, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności.
Drogi ucieczki, punkty schronienia, zapasy
W centrum rozmów znalazły się konkretne pytania: którędy wyprowadzić mieszkańców, gdzie ich ulokować, jak zabezpieczyć mienie pozostawione w mieście. Zespół powołany przez prezydent Kosiorek ma przygotować spójne procedury, które w razie awarii technicznych, klęsk żywiołowych, a nawet konfliktów zbrojnych, pozwolą działać błyskawicznie.
Na liście priorytetów są:
- wyznaczenie jednoznacznych dróg ewakuacyjnych,
- wskazanie miejsc masowego schronienia,
- organizacja dostaw wody, żywności i podstawowych środków,
- stworzenie systemów ostrzegania mieszkańców nawet w sytuacji, gdy zabraknie prądu i zasięgu.
Dokument opracowany w Gdyni zasili bazę Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i trafi do wojewody pomorskiego. Termin jest nieubłagany – koniec września.
Plecak na 72 godziny
Choć plan powstaje w gabinetach, podczas spotkania wybrzmiał mocny akcent skierowany do zwykłych mieszkańców. – Każdy z nas powinien mieć przygotowany plecak ewakuacyjny. To nie przejaw paniki, tylko rozsądna profilaktyka – podkreślali uczestnicy.
Co powinno znaleźć się w takim zestawie? Dokumenty, zapas wody i żywności wysokoenergetycznej, telefon z powerbankiem, folia NRC, podstawowe narzędzia, ubranie na zmianę, środki higieny, lekarstwa oraz gotówka w różnych nominałach. Plecak, który daje szansę przetrwać pierwsze 72 godziny.
Dezinformacja największym wrogiem
Prezydent Kosiorek zwróciła uwagę na jeszcze jedno zagrożenie – informacyjne. W dobie kryzysu fałszywe wiadomości mogą wywołać chaos większy niż sama katastrofa. Dlatego mieszkańcy powinni korzystać wyłącznie z oficjalnych komunikatów służb państwowych i miejskich.
Nie alarm, tylko procedura
Urzędnicy uspokajają: to nie reakcja na bieżące wydarzenia, ale obowiązek wynikający z przepisów prawa. – To standardowy proces, który ma zapewnić, że w razie realnego zagrożenia nikt nie zostanie pozostawiony sam sobie – zaznaczył Robert Ronduda.
Grazyna Bojarska-Dreher, materiały:gdynia.pl