
Gdański Ośrodek Sportu postawił ogrodzenie wokół „Beach Bar 72” przy wejściu na plażę nr 72 w Jelitkowie. To finał długotrwałego konfliktu z dzierżawcą, który wbrew umowie i przepisom prawa budował i prowadził bar w miejscu, gdzie miał prawo jedynie ustawić stoliki i krzesła.
Od ogródka do nielegalnego baru
Historia zaczęła się obiecująco. W maju 2024 roku firma „Parkowa Bistro & Dance” podpisała umowę dzierżawy na niewielki teren przy ul. Jantarowej. Miał tam powstać skromny ogródek gastronomiczny z drewnianymi meblami w naturalnych kolorach – dodatek do pobliskich restauracji.
Umowa była jasna: tylko meble ogrodowe, żadnych stałych konstrukcji. Tak wynikało zarówno z zapisów kontraktu, jak i miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Eskalacja konfliktu
W czerwcu 2025 roku dzierżawcy najwyraźniej zabrakło cierpliwości. Złożyli wniosek o zgodę na zadaszenie – prosili o lekką markizę lub roletę. Gdański Ośrodek Sportu odmówił, dopuszczając jedynie parasole.
Reakcja była zaskakująca: jeszcze przed otrzymaniem formalnej odmowy firma rozpoczęła budowę zamkniętego, drewnianego obiektu gastronomicznego. To był punkt bez powrotu – naruszenie umowy i prawa budowlanego jednocześnie.
Próby ugodowego rozwiązania
Władze miasta nie od razu sięgnęły po drastyczne środki. Gdański Ośrodek Sportu dał dzierżawcy szansę na naprawę sytuacji:
- Wezwano do rozbiórki nielegalnego obiektu do 4 lipca 2025
- Poinformowano Urząd Morski, który przeprowadził kontrolę
- Gdy obiekt nie został usunięty, rozwiązano umowę dzierżawy i nałożono kary
Mimo formalnego zakończenia współpracy, „Beach Bar 72” działał dalej. To zmusiło miasto do kolejnych kroków – zawiadomienia Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Kontrola odbyła się 21 lipca.
Ogrodzenie jako ostateczność
Gdy wszystkie próby ugodowego załatwienia sprawy spaliły na panewce, Gdański Ośrodek Sportu zdecydował się na radykalne rozwiązanie. Po uzyskaniu zgody Urzędu Morskiego w Gdyni, w piątek 25 lipca teren został ogrodzony.
Władze podkreślają, że ogrodzenie nie ogranicza dostępu do plaży ani nie utrudnia jej codziennego użytkowania. Ma jedynie uniemożliwić dalsze nielegalne wykorzystywanie miejskiego terenu. Ten konflikt pokazuje, jak szybko można przekroczyć granicę między legalną działalnością gospodarczą a samowolą budowlaną. Dzierżawca miał jasno określone ramy działania, ale najwyraźniej uznał, że może je zignorować. Teraz, gdy sprawa zakończyła się ogrodzeniem i kontrolami, warto poznać drugą stronę medalu.
Jakie były motywacje właściciela baru? Czy działał w dobrej wierze, licząc na późniejszą legalizację obiektu, czy może świadomie łamał przepisy, licząc na pobłażliwość władz? Jego perspektywa mogłaby rzucić światło na to, jak w praktyce wygląda prowadzenie działalności gospodarczej na terenach publicznych i gdzie leży granica między przedsiębiorczością a naruszaniem prawa.