
Fot. Policja Pomorska
Rekord z Księgi Wstydu
W świecie, gdzie rekordy kojarzą się z heroizmem, wytrwałością czy niezwykłym talentem, pojawił się bohater zupełnie innego formatu. 35-letni mieszkaniec powiatu nowodworskiego zapisał się na policyjnych kartach jako człowiek, który w zaledwie trzy tygodnie dorobił się aż 114 zarzutów. Nie chodzi tu jednak o sport, sztukę czy przedsiębiorczość. Chodzi o kradzież – i to wyjątkowo bezczelną.
Supermarket jako scena oszustwa
Mężczyzna pracował jako sprzedawca w jednym z supermarketów w Gdańsku. W teorii miał pomagać klientom przy kasach samoobsługowych. W praktyce – stworzył sobie mały prywatny biznes. Zamiast uczciwie księgować zakupy, do kasy nabijał produkty o niskiej wartości – reklamówki, zapalniczki, drobiazgi. Reszta gotówki, wpłaconej przez klientów, lądowała prosto w jego kieszeni.
Policja wkracza do akcji
Zawiadomienie o podejrzanym ekspediencie trafiło do komisariatu przy ul. Długa Grobla. Policjanci zadziałali szybko. Kryminalni pojawili się w sklepie i zatrzymali 35-latka na gorącym uczynku. Jak wykazało śledztwo, w okresie od 23 sierpnia do 13 września zdołał „przerobić” aż 114 takich transakcji. Bilans? Ponad 11 tysięcy złotych strat dla pracodawcy i niechlubny rekord do policyjnych statystyk.
114 zarzutów i groźba więzienia
Mężczyzna usłyszał wszystkie zarzuty – jeden po drugim. To niecodzienny spektakl, w którym liczby mówią same za siebie. Grozi mu teraz do 8 lat pozbawienia wolności.
Grażyna Bojarska-Dreher, materiały: Policja Pomorska