
W ciągu ostatniej doby Gdańsk doświadczył największych opadów deszczu od ośmiu lat. W wielu miejscach zanotowano wartości bliskie dwukrotności średniej miesięcznej sumy opadów dla lipca. Najwięcej deszczu spadło w Przegalinie – aż 134 mm, na Stogach i Górkach Zachodnich – po 109 mm. Dla tych lokalizacji były to największe epizody opadowe od początku prowadzenia miejskich pomiarów. Średnia miesięczna norma opadowa dla lipca w Gdańsku wynosi 70 mm. Pomimo ekstremalnych warunków, uniknięto poważnych skutków w postaci rozległych podtopień czy zalań ulic.
– Przede wszystkim chcę bardzo podziękować wszystkim służbom – Gdańskim Wodom, Państwowej Straży Pożarnej, Zarządowi Dróg i Zieleni oraz Straży Miejskiej – za ogrom pracy wykonanej w trakcie ostatniej doby – podkreśliła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. – W ciągu 24 godzin spadła na nasze miasto największa suma opadów od 2017 roku, co stanowiło poważne wyzwanie. Warto jednak pamiętać, że przez ostatnie dwie dekady systematycznie zwiększaliśmy naszą pojemność retencyjną – z 200 tysięcy metrów sześciennych w 2001 roku do 760 tysięcy dziś. Dzięki temu system retencji zadziałał i uniknęliśmy poważniejszych skutków.
Prezydent Gdańska zapowiedziała dalsze inwestycje w systemy retencyjne. W planach jest zwiększenie ich pojemności o kolejne 200 tysięcy metrów sześciennych. Celem strategicznym miasta jest osiągnięcie miliona metrów sześciennych do 2030 roku.
Według danych z miejskich deszczomierzy, poza Przegaliną i Stogami, wysokie sumy opadów odnotowano m.in. w Dolnym Mieście (103 mm), Nowym Porcie (99 mm), Kiełpinie Górnym (90 mm), Wrzeszczu Dolnym (86 mm), Chełmie i Śródmieściu (po 85 mm). Najniższe wartości wystąpiły w Kokoszkach (56 mm), Jelitkowie i Matarni (po 59 mm).
– To jedno z największych zdarzeń opadowych, jakie wystąpiły w Gdańsku w XXI wieku – ocenia Ryszard Gajewski, prezes Gdańskich Wód. – Wstępnie szacujemy, że jego skala jest podobna do sytuacji z 26–27 lipca 2017 roku, ale tym razem największe sumy wystąpiły we wschodniej części miasta – od Wrzeszcza Dolnego przez Śródmieście i Chełm do Wisły. Co ważne, przy tak dużym opadzie uniknęliśmy znaczących strat.
Dla porównania: podczas intensywnych opadów w lipcu 2017 roku maksymalne wartości osiągnęły 150 mm w ciągu około 30 godzin. W lipcu 2016 roku – do 175 mm w 16 godzin, a podczas powodzi z 9 lipca 2001 roku – do 130 mm w ciągu ośmiu godzin.
Do akcji zabezpieczających miasto przed skutkami ulewy zaangażowano kilkadziesiąt osób.
– Już w czasie weekendu przygotowywaliśmy się na prognozowane intensywne opady, analizując dane meteorologiczne i planując koordynację służb – wyjaśnia Krzysztof Domagalski, zastępca dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. – Pomimo tak dużej ilości opadów, które trwały przez wiele godzin, nasza infrastruktura wodna poradziła sobie z napływem wody. Oczywiście pojawiały się lokalne podtopienia i zastoiska, ale udało się je szybko opanować.
Największe trudności wystąpiły na Potoku Siedlickim, w rejonie Zbiornika Zabornia, który uległ przepełnieniu. Woda była kontrolowanie przelewana na ulicę Kartuską. Służby monitorowały także kratki odpływowe Kanału Raduni oraz uruchomiły mobilny zestaw pompowy przy potoku Strzyża na wysokości ul. Twardej.
– Na bieżąco śledziliśmy modele pogodowe, przewidujące obfite, ulewne i długotrwałe opady, choć rzeczywisty przebieg zdarzenia przy obecnej dynamice zjawisk pogodowych jest praktycznie niemożliwy do przewidzenia. Na taki epizod opadowy przygotowywaliśmy się już wcześniej, a w bezpośrednie działania od niedzieli zaangażowanych jest kilkadziesiąt osób. Obecnie przywracamy poziomy wody w zbiornikach oraz prowadzimy kontrolę obiektów. Te prace potrwają jeszcze kilka dni – dodaje Ryszard Gajewski.
Fot. zdjęcie poglądowe