
fot. Piotr Wittman/www.gdansk.p
Restauracja w centrum Gdyni płonęła, gdy pierwsi świadkowie dzwonili po straż. Kilka miesięcy później – w marcu tego roku – w Gdańsku pod osłoną nocy ktoś próbował podpalić magazyn. W obu przypadkach ogień miał nie być dziełem przypadku, a efektem starannie zaplanowanej akcji dywersyjnej. Prokuratura Krajowa twierdzi, że to element większej układanki, w której zleceniodawcą była zagraniczna służba wywiadowcza.
Prokurator Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej skierował do Sądu Okręgowego we Wrocławiu akt oskarżenia przeciwko sześciu członkom zorganizowanej grupy przestępczej, obejmujący zarzuty dotyczące m.in. organizowania i przeprowadzania aktów dywersyjnych na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, handlu bronią, obrotu środkami odurzającymi oraz innych przestępstw o charakterze kryminalnym.
Według ustaleń śledczych, w Gdyni między kwietniem a 22 czerwca 2023 r. doszło do podpalenia popularnej restauracji. Straty właścicieli i najemców sięgnęły blisko 3 milionów złotych – zniszczeniu uległo wnętrze lokalu, zaplecze i część konstrukcji budynku. W marcu 2024 r. płomienie miały pojawić się w gdańskim magazynie. Tam ogień udało się opanować szybciej, ale według prokuratury sama próba podpalenia była elementem tej samej operacji – zleconej przez obcy wywiad.
Metoda działania – prosta i skuteczna
W obu przypadkach sprawcy używali tej samej broni – butelek wypełnionych łatwopalną cieczą, tzw. koktajli Mołotowa. Z ustaleń wynika, że działali w kilkuosobowych grupach, planując akcje z wyprzedzeniem, obserwując teren i przygotowując drogę ucieczki.
Kto zasiądzie na ławie oskarżonych
Oskarżeni to trzej Polacy – Kamil K., Dawid P., Łukasz K. – oraz trzej obywatele Białorusi – Stepan K., Andrei B., Yaraslau S.. Zarzuty obejmują nie tylko same podpalenia, lecz także handel bronią, obrót narkotykami, pobicia oraz inne przestępstwa o charakterze kryminalnym.
Najpoważniejsze obciążenia dotyczą Stepana K. Prokuratura przypisuje mu osiem czynów, w tym dwa akty sabotażu na rzecz obcego wywiadu: próbę podpalenia magazynu w Gdańsku i podpalenie składowiska palet w Markach (kwiecień 2024 r.). Ma też odpowiadać za podpalenie w Gdyni, handel bronią, posiadanie materiałów wybuchowych i podżeganie do pobicia.
Kamil K. usłyszał pięć zarzutów – od sabotażu po obrót narkotykami. Andrei B. odpowie m.in. za udział w obu akcjach trójmiejskich i podpalenie w Markach. Yaraslau S. jest oskarżony o udział w próbie podpalenia w Gdańsku i handel narkotykami. Dwaj pozostali – Dawid P. i Łukasz K. – według śledczych pełnili głównie role w obrocie narkotykami i bronią.
Część oskarżonych przyznała się do winy w całości lub częściowo, inni milczą. Trzech z nich – Stepan K., Yaraslau S. i Łukasz K. – nadal przebywa w areszcie.
Początek tropu – nie w Trójmieście, a we Wrocławiu
Choć głośne podpalenia miały miejsce nad Bałtykiem, śledztwo ruszyło na Dolnym Śląsku. 1 lutego 2024 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego we Wrocławiu dostała informację, że obywatel Ukrainy przygotowuje tam akcję podpalenia. Był to Serhij S., który w październiku 2024 r. został skazany na 3 lata więzienia za planowanie podpaleń obiektów budowlanych. To właśnie w trakcie badania jego sprawy śledczy wpadli na trop większej siatki działającej w całym kraju.
Według prokuratury, rekrutowano ludzi gotowych przeprowadzać ataki sabotażowe, oferując im pieniądze i zlecenia z zagranicy. Celem – jak twierdzą śledczy – było wywołanie paniki, podważenie poczucia bezpieczeństwa i pokazanie, że państwo nie kontroluje sytuacji.
Więcej wątków i kolejne podpalenia
W toku śledztwa ujawniono również inne przestępstwa grupy – pobicia, handel bronią i narkotykami, a także transfer broni i środków odurzających przez osoby podające się za ochotników wspierających ukraińskie wojsko w czasie wojny wywołanej przez Rosję.
Na liście zarzutów pojawia się też kolejny poważny incydent – Stepan K. jest podejrzany o podpalenie wielkopowierzchniowego marketu budowlanego w Warszawie w kwietniu 2024 r. Także ten atak miał zostać przeprowadzony na zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Za czyny sabotażowe – w tym te w Gdańsku i Gdyni – grozi kara od 10 lat więzienia do dożywocia. Sprawa pozostałych członków grupy i nieustalonych współsprawców wciąż jest badana, a akta prowadzi Delegatura ABW we Wrocławiu.
Grażyna Bojarska-Dreher, materiały: Prokuratura Krajowa, fot.gdansk.pl