
Turniej Ligi Narodów w Gdańsku rozkręca się z każdym kolejnym dniem. Choć w czwartkowym programie drugiego dnia turnieju Ligi Narodów w Gdańsku znalazły się tylko dwa spotkania, kibice tłumnie wypełnili Ergo Arenę. Atmosfera na hali potwierdziła, że siatkówka w Trójmieście i w hali na granicy Gdańska i Sopotu ma swój wyjątkowy klimat. Nie zabrakło emocji, zwrotów akcji, ale też niestety – niespodziewanej porażki biało-czerwonych.
W pierwszym czwartkowym meczu Iran pokonał Chiny 3:0. Najwięcej emocji przyniosła otwierająca partia, w której Chińczycy trzymali kontakt z rywalem, przegrywając 26:28. W kolejnych setach przewaga Irańczyków nie podlegała już dyskusji. Persowie lepiej zagrywali, pewniej atakowali, a ich organizacja gry była wyraźnie lepsza. Dla Iranu to ważne zwycięstwo w kontekście walki o awans do fazy finałowej, w której wystąpi pierwsze 8 zespołów po zakończonym turnieju.
Wieczorne starcie Polski z Kubą miało być kolejnym krokiem w kierunku awansu i pokazania, że kadra Nikoli Grbicia potrafi grać bez Aleksandra Śliwki i Bartosza Kurka. Drugi dzień zakończył się jednak nieoczekiwanym rezultatem. Biało-Czerwoni przegrali 1:3, choć w czwartym secie prowadzili już 24:21. Trzy piłki setowe nie wystarczyły, by doprowadzić do tie-breaka. Kubańczycy zdobyli pięć punktów z rzędu i zakończyli mecz. Polacy rozpoczęli dobrze, a pierwszy set wygrany do 22 dawał powody do optymizmu. Niestety, później gra się posypała. W drugim secie Kuba odskoczyła, w trzecim prowadziła od początku, a czwarta partia, mimo obiecującej końcówki, wymknęła się spod kontroli Biało-Czerwonym.
Najlepszym punktującym w polskim zespole był Kewin Sasak – 11 pkt. Tomasz Fornal dołożył 10, a Jakub Kochanowski 9 oczek. Kubańczycy grali naprawdę dobre zawody, a kluczowymi elementami okazały się blok i zimna krew w końcówkach. Warto podkreślić, że wspomniany wcześniej Sasak to były wieloletni gracz Trefla Gdansk, a w meczu z Kubą był najpewniejszym ogniwem w ataku. Grał odważnie, dobrze radził sobie z trudnymi piłkami i był jednym z nielicznych zawodników, którzy utrzymali stabilny poziom przez cały mecz. Bartłomiej Bołądź, również były siatkarz Trefla, pojawił się na boisku na krótkie zmiany. Zanotował dwa skuteczne ataki. Szymon Jakubiszak, wychowanek gdańskiej siatkówki i przedstawiony na prezentacji składów jako „gdański chłopak”, zaprezentował się nieźle. Zdobył 3 punkty w meczu, a jego rola była o wiele większa niż w meczu z Iranem. Jakubiszak pojawił się w pierwszym składzie, co było małym zaskoczeniem, ale jakże pozytywnym dla wychowanka Trefla.
Porażka z Kubą sprawiła, że Polska spadła z podium Ligi Narodów i jej sytuacja w tabeli lekko się skomplikowała. Wciąż jednak wszystko pozostaje w rękach Biało-Czerwonych. Turniej w Gdańsku trwa, a do zakończenia fazy zasadniczej pozostało jeszcze kilka kluczowych spotkań. W piątek Polacy mają dzień przerwy. Na parkiecie pojawią się inne reprezentacje, a kibice będą mogli dalej cieszyć się atmosferą siatkarskiego święta. Co ważne, bilety na piątkowe mecze w Ergo Arenie są nadal dostępne, a zainteresowanie turniejem nie maleje.
Reprezentacja Polski wróci do rywalizacji w sobotę o godzinie 17:00. Rywalem będzie Bułgaria. Spotkanie znów odbędzie się przy pełnych trybunach, które poniosą biało-czerwonych w walce o utrzymanie bezpiecznej pozycji w finałowej ósemce. Ale prawdziwy crème de la crème czeka nas w niedzielę. O godzinie 20:30 Polska zmierzy się z Francją w swoistym rewanżu za finał ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. To będzie pojedynek na najwyższym światowym poziomie – siatkówka przez duże „S”, która przyciągnie uwagę całego siatkarskiego świata.
Fot. Polska Siatkówka