,

Sopot. Dziki na talerzach w szkolnych stołówkach. Radny pyta, prezydentka nie kryje oburzenia

Sopot. Dziki na talerzach w szkolnych stołówkach. Radny pyta, prezydentka nie kryje oburzenia

W nadmorskim kurorcie, znanym raczej z festiwali i luksusowych sanatoriów niż z rolniczych kontrowersji, jeden z lokalnych radnych zadał pytanie, którego echa sięgają najgłębszych rozważań o tym, czym powinny żywić się miejskie dzieci.

Jakub Świderski, radny z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, skierował do prezydentki miasta, Magdaleny Czarzyńskiej – Jachim, interpelację, w której nie tylko kwestionuje aktualne podejście do populacji dzików w Sopocie, ale także stawia pytanie graniczące z prowokacją: dlaczego nie wykorzystać mięsa zdrowych, odstrzelonych dzików w miejskich stołówkach i jadłodajniach?

– „Czy – mając na uwadze konieczność racjonalnego gospodarowania zasobami oraz przeciwdziałania marnotrawstwu żywności – rozważała pani prezydent przekazanie mięsa pochodzącego z zabitych dzików, o ile okaże się ono zdrowe i zdatne do spożycia, do sopockich stołówek szkolnych, jadłodajni Caritasu lub innych placówek niosących pomoc żywieniową?” – zapytał radny w oficjalnym piśmie z 25 kwietnia.

Radny zauważa, że miasto ponosi koszty utylizacji martwych dzików, mimo że nie wszystkie są chore. I rzeczywiście – niektóre odstrzelone osobniki, po przebadaniu, okazują się wolne od afrykańskiego pomoru świń (ASF), wysoce zakaźnej choroby wirusowej, która choć nie zagraża ludziom, sieje spustoszenie wśród dzików i trzody chlewnej. W samym tylko Sopocie, od stycznia do marca 2025 roku, odnotowano 134 przypadki zakażeń.

– „Zdarza się, że po zbadaniu mięso odstrzelonego dzika jest zdrowe i zdatne do spożycia. Zamiast go jednak użyć, płacimy za jego utylizację” – mówił radny w rozmowie z portalem trojmiasto.pl, który jako pierwszy o tej sprawie informował. – „Ja jestem za racjonalnością działania. Albo zostawmy dziki w spokoju, albo odławiajmy je, jednak w tym drugim przypadku nie marnujmy ich mięsa i nie twórzmy dodatkowych kosztów”.

Pomysł nie spotkał się jednak ze zrozumieniem władz miasta. Prezydentka Sopotu nie pozostawiła złudzeń co do swojego stanowiska. „Pomysł radnego Świderskiego, by karmić dzieci w sopockich szkołach mięsem tych zwierząt, jest bulwersujący. Trudno to nawet komentować, bo brzmi jak ponury żart” – powiedziała dziennikarzom.

Miasto podkreśla, że wszystkie działania związane z populacją dzików prowadzone są we współpracy z Powiatowym Lekarzem Weterynarii i podporządkowane rygorystycznym procedurom sanitarnym. W przypadku ASF oznacza to jedno: każde padłe lub odstrzelone zwierzę musi zostać zutylizowane – bez wyjątku.

W tle tej debaty toczy się szersza rozmowa o tym, jak miasta radzą sobie z dziką fauną w erze zmian klimatycznych, chorób odzwierzęcych i coraz bardziej napiętych budżetów samorządowych. Choć w Polsce dziczyzna nie jest kulinarnym tabu, pomysł, by trafiała do szkolnych stołówek, nadal budzi instynktowny sprzeciw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *