Tak niewiele zabrakło… Polska-Portugalia 36:36 – sceny w Ergo Arenie

Tak niewiele zabrakło… Polska-Portugalia 36:36 – sceny w Ergo Arenie

Ergo Arena była świadkiem prawdziwych emocji na najwyższym poziomie. W ramach meczu eliminacji do przyszłorocznych Mistrzostw Europy w piłce ręcznej reprezentacja Polski gościła w hali na granicy Gdańska i Sopotu Portugalię. Kadra z Półwyspu Iberyjskiego to prawdziwa rewelacja styczniowych Mistrzostwa Świata, gdyż Portugalczycy zajęli na nich sensacyjne 4 miejsce, a w drużynie pełno było zawodników, którzy ostatnio na światowej arenie pokazali się fenomenalnie. Mecz zapowiadał się więc jako prawdziwy sprawdzian dla kadry trenera Michała Skórskiego, który tymczasowo pełni rolę szkoleniowca polskiej drużyny. My szczególnie obserwowaliśmy reprezentantów z gdańskiego Wybrzeża. Jak im poszło? Oto relacja Jana Korczyńskiego.

Wynik spotkania otworzył Gilberto Duarte, ale momentalnie odpowiedział Maciej Gębala ze środka koła, kapitan polskiej kadry. Mecz rozpoczął się także od szybkich dwóch zółtych kartek, po jednej dla obu ekip. Na pierwsze prowadzenie Polaków w tym spotkaniu wyprowadził Paterek w 4 minucie meczu, przy stanie 3:2. Początek meczu to również mnóstwo nerwowości po obu stronach, gdyż widzieliśmy dużo łatwych strat. Po pierwszych 10 minutach mieliśmy wynik 6:5 dla Biało-Czerwonych. Chwilę później doskonałą okazję zmarnował Mikołaj Czapliński (zawodnik PGE Wybrzeża Gdańsk), trafiając w słupek z akcji po skrzydle, ale w następnej podobnej akcji uderzył już perfekcyjnie, wpisując się do protokołu meczowego. W 15 minucie doszło do ciekawej sytuacji – trener Portugalii Paulo Pereira został ukarany żółtą kartką i 2 minutami kary za dyskusje z arbitrami, Polacy nie wykorzystali jednak gry w chwilowej przewadze. W 18 minucie kolejny raz na listę strzelców wpisał się Czapliński, wykorzystując karnego na 9:9. 2 minuty później Biało-Czerwoni wyszli na prowadzenie po kapitalnym rzucie z drugiej linii Przytuły, a następnie fantastyczną interwencją popisał się Marcel Jastrzębski. 22 minuta to kolejny karny dla Polaków i znów bezbłędne wykonanie przez Czaplińskiego na 11:9. 60 sekund później z linii 7 metra nie pomylił się znów Mikołaj Czapliński, dając naszej drużynie 3-bramkowe prowadzenie, który tuż po tym w obronnej akcji popełnił przewinienie skutkujące 2 minutami kary. Tuż przed przerwą efektowną akcją popisali się Portugalczycy, gdy w pierwsze tempo z powietrza uderzył Joaquin Nazare. Końcówka należała też do Jędraszczyka, który dwukrotnie uderzył okienko portugalskiej bramki, a pierwsze 30 minut zamknął Olejniczak, trafiając po błyskawicznej akcji i do szatni mieliśmy niespodziankę – podopieczni trenera Skórskiego prowadzili 16:14.

Po przerwie spodziewaliśmy się natarcia faworyzowanych Portugalczyków. Drugą połowę od bramki z rzutu karnego rozpoczęli rywale. Warto podkreślić że między słupkami stanął Mateusz Zembrzycki, na co dzień golkiper gdańskiego Wybrzeża. Mateusz nie może zaliczyć początku drugiej odsłony do udanych, gdyż przeciwnicy mieli znakomitą skuteczność i wszystko wpadało do bramki. Gdy wydawało się, że Portugalczycy przejmują kontrolę, Polacy odpowiedzieli szybkimi trzema bramkami, na boisku grę prowadzili Michał Olejniczak wraz z Jędraszczykiem. Wpadały nam takie szczęśliwe rzuty jak ten Gębali z ostrego kąta od słupka. Po 12 minutach Zembrzycki został zmieniony – słusznie, gdyż nie obronił on żadnego rzutu rywali. W 15 minucie kolejną akcją ze skrzydła popisał się Czapliński. Wszystko szło po myśli Biało-Czerwonych, rywalom nawet nie chciały wchodzić sytuacje z linii 7 metra. Przede wszystkim kapitalną robotę w ofensywie robił Jędraszczyk, który był przysłowiowo „on fire”. Na 10 minut przed końcem na prowadzeniu dalej byli podopieczni trenera Skórskiego, mając w zapasie dwie bramki więcej. Mecz zbliżał się ku końcowi, naszym zawodnikom nie drżały ręce przy rzutach, ale rywale też natychmiast odpowiadali. Na 45 sekund do końca na tablicy wyników było 35:35, a Polacy mieli okazję z rzutu karnego. Mikołaj Czapliński trafił po raz kolejny, wprowadzając Ergo Arenę w ekstazę. Jednak drużyna Portugalii wyrównała w swojej ostatniej akcji i na 3 sekundy przed końcem o czas poprosił trener Skórski. Rzut równo z kocową syreną naszych zawodników wylądował na poprzeczce… Karramba 🙁 ale z Biało-Czerwonej Husarii na parkiecie możemy być dumni, gdyż jeszcze 1,5 miesiąca taki wynik każdy brałby w ciemno. Lekki niedosyt oczywiście jest, bo do wygranej zabrakło niewiele. MVP spotkania został Michał Olejniczak. My jako kibice z Trójmiasta bardzo się cieszymy z występu Mikołaja Czaplińskiego. Szkoda, że na boisku nie pojawił się trzeci z gdańskich zawodników, Jakub Będzikowski. Być może dostanie swoją szansę w sobotnim rewanżu na Półwyspie Iberyjskim 🙂

Z aspektów okołomeczowych trzeba przyznać, że mecz został zorganizowany z wielką pompą. Możliwości Ergo Areny do stworzenia fenomenalnego widowiska sportowego są duże i zostały one wykorzystane wręcz perfekcyjnie. Prezentacja drużyn przy zgaszonych światłach i Mazurek Dąbrowskiego w wykonaniu szczelnie wypełnionej hali przyprawiły nas o pozytywne ciarki. Na meczu pojawiło się dużo młodzieży szkolnej, która żywiołowo dopingowała polską kadrę. W przerwie meczu odbyło się też wyjątkowe wydarzenie – za karierę reprezentacyjną podziękowano Piotrowi Chrapkowskiemu, etatowemu kadrowiczowi ze złotych lat polskiego szczypiorniaka. Był on też brązowym medalistą wraz z Polską na MŚ w Katarze w 2015.

Chcemy więcej takich meczów w Trójmieście, bo to była kapitalna promocja piłki ręcznej na europejskim poziomie. Mamy nadzieję, że ta dyscyplina po lekkim kryzysie odżyje i przypomni sobie złote czasy polskiego szczypiorniaka. Polska-Portugalia 36:36…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *